Do siedziby parlamentu Korei Południowej w Seulu weszli żołnierze sił specjalnych – podał portal BBC. W środku budynku Zgromadzenie Narodowe zagłosowało za zniesieniem stanu wojennego, co unieważnia decyzję prezydenta Yoon Suk Yeol o jego wprowadzeniu.
O obecności żołnierzy na terenie parlamentu i w głównym budynku izby poinformowała agencja Yonhap. Według niej wojsko ustawiło barykady przed budynkiem.
Na terenie parlamentu wylądowały trzy śmigłowce, a świadkowie widzieli, jak wysiadają z nich uzbrojeni żołnierze – dodano.
Według jednego z parlamentarzystów w budynku znajduje się około 70 przedstawicieli opozycji, a pozostali przebywają na zewnątrz.
Zgromadzenie Narodowe Korei Płd. zagłosowało w środę czasu lokalnego za zażądaniem od prezydenta Jun Suk Jeola zniesienia stanu wyjątkowego. Zgodnie z konstytucją, stan wojenny musi zostać zniesiony, gdy zażąda tego większość parlamentarna – wyjaśnia agencja Yonhap.
Stan wojenny w Korei Południowej. Decyzja prezydenta
Wcześniej prezydent Korei Południowej Yoon Suk Yeol zdecydował o wprowadzeniu stanu wojennego na terytorium kraju. Ma to być środek, który przywróci porządek konstytucyjny. W przemówieniu telewizyjnym prezydent oskarżył opozycję o sympatyzowanie z reżimem z Korei Północnej.
– Ogłaszam stan wojenny, aby chronić wolną Republikę Korei przed zagrożeniem ze strony północnokoreańskich sił komunistycznych, aby wyeliminować nikczemne siły antypaństwowe sprzyjające Korei Płn., które niszczą wolność i szczęście naszego narodu, oraz by chronić porządek konstytucyjny – powiedział Jun w niezapowiedzianym przemówieniu transmitowanym na żywo przez telewizję YTN.
ZOBACZ: Korea Południowa wprowadza stan wojenny
Lider opozycyjnej Demokratycznej Partii Korei Południowej Lee Jae-Myung twierdzi, że ogłoszenie stanu wojennego przez prezydenta jest niezgodne z konstytucją.
Han Dong Hun – szef rządzącej Partii Władzy Ludowej, z której wywodzi się Jun – określił ogłoszenie stanu wojennego przez prezydenta „błędem” i oświadczył że wraz z narodem zablokuje prezydencką decyzję.
Yonhap podał, że minister obrony nakazał wojsku pozostanie w pogotowiu.