Majchrzak pędzi jak szalony. A teraz taka deklaracja!

0



Sezon 2022 prawie 29-letni obecnie tenisista z Piotrkowa Trybunalskiego zakończył na 77. w świecie i – jednocześnie – z karą dyskwalifikacji za złamania przepisów antydopingowych. Groziło mu nawet czteroletnie zawieszenie, ale zawodnik nie poddał się i rozpoczął walkę o odzyskanie dobrego imiennie i jak najkrótszy wymiar kary.

 

ZOBACZ TAKŻE: To z nim Świątek stworzy parę? Wyciekły zdjęcia

 

Udowodnił, że niedozwolona substancja znalazła się w nowym suplemencie diety, który zaczął przyjmować pod koniec sezonu 2022. Tyle, że tego środka, według zapisów składu preparatu, nie powinno w nim być. Ponadto ilość niedozwolonej substancji była śladowa i nie mogła wpływać na poprawę wydolności jego organizmu. Mimo tego zawieszenie wyniosło 13 miesięcy, a kara zakończyła się 29 grudnia 2023.

 

W efekcie polski tenisista opuścił cały sezon i stracił wszystkie punkty rankingowe. Rok 2024 rozpoczął z zerowym kontem od turniejów najniższej rangi. Plany miał za to ambitne.

 

– Chciałem w tym sezonie awansować do drugiej setki rankingu ATP. Myślałem o miejscach w granicach 180-190 – potwierdził deklarację sprzed roku.

 

Sezon rozpoczął od turnieju ITF15 w Monastyrze, do startu w którym otrzymał „dziką kartę” od międzynarodowej federacji (ITF). Odwdzięczył się za to najlepiej jak mógł – triumfował w zawodach bez straty seta. Jeszcze w styczniu udało mu się zagrać w pierwszym turnieju rangi challenger w belgijskim Ottignies-Luovain-la-Nueve. Wprawdzie zakończył go na drugiej rundzie, ale uważa, że dużo mu dał start w tej imprezie.

 

– Tak, jak bardzo ważny był mój pierwszy mecz po rocznej przerwie, jaki zagrałem w Monastyrze i cały tamten turniej, tak samo dużym krokiem w kierunku realizacji założonych celów był start w Belgii. Przegrałem tam rywalizację z Borną Coricem. Chorwat był wówczas notowany na 40. miejscu w rankingu, a ja stoczyłem z nim równy i zacięty pojedynek. To dodało mi pewności siebie na kolejne tygodnie – wspominał piotrkowianin.

 

Kolejne zwycięstwo w turnieju ITF25 w Tunezji pozwoliło Polakowi na awans na w okolice 650. miejsca w rankingu.

 

– Następnym ważnym wydarzeniem było wygranie challengera w Rwandzie, które pozwoliło mi, by ostatecznie przejść z rywalizacji w najniższych rankingowo turniejów ITF do challengerów – opowiadał.

 

Na początku kwietnia zawodnik, który jeszcze trzy miesiące wcześniej nie był w ogóle notowany na liście ATP, plasował się w połowie czwartej setki. W maju osiągnął finał challengera w Skopje, a w czerwcu wygrał nieźle obsadzony turniej tej rangi w Bratysławie, po którym dopisał do swojego konta kolejne 104 punkty.

 

– Tak naprawdę to właśnie Bratysława otworzyła przede mną drzwi do eliminacji w US Open. Wprawdzie w Nowym Jorku nie udało mi się awansować do turnieju głównego, ale trzecią rundę kwalifikacji szanuję i uważam, że był to dobry wynik i zagrałem niezły turniej – ocenił mistrz Polski singlistów z 2021 roku.

 

Jeszcze przed końcem sezonu Majchrzak wygrał trzeciego challengera w sezonie, w hiszpańskiej Villenie. Potem spróbował sił w turnieju ATP250 w Sztokholmie, gdzie w meczu o awans do turnieju głównego przegrał trzeciego, decydującego seta z Amerykaninem Jacobem Fearnleyem w tie-breaku.

 

– Sezon zakończyłem na 120. miejscu. Sporo wyżej niż planowałem przed jego rozpoczęciem. Jestem bardzo zadowolony. Poza wymienionymi osiągnięciami indywidualnymi, bardzo sobie cenię powrót do reprezentacji daviscupowej – zaznaczył tenisista.

 

Majchrzak nowy sezon rozpocznie od wyjazdu na antypody z reprezentacją Polski na turniej United Cup. Po nim będzie start w wielkoszlemowym Australian Open.

 

– 120. miejsce w rankingu nie pozwoli mi jeszcze na bezpośredni start w turnieju głównym, ale wierzę, że przebrnę przez kwalifikacje, a potem namieszam w turnieju głównym. Moim pierwszym celem na nadchodzący sezon jest jak najszybszy powrót do czołowej setki rankingu ATP. W dalszej części sezonu chciałbym awansować do magicznego TOP50 i zostać tam na stałe – ambitnie zadeklarował.

PAP

Przejdź na Polsatsport.pl



Source link

You might also like
Leave A Reply

Your email address will not be published.