Trump zerka w stronę Kanady. „Może to osłabić ruchy separatystyczne”

0


2025-01-05 10:00

publikacja
2025-01-05 10:00

W Kanadzie są dwie prowincje, w których stale obecne są tendencje separatystyczne: Quebec i Alberta. W każdej z nich przyczyny są jednak inne, a przyszły prezydent USA Donald Trump może wręcz pomóc w sprawie Quebecu – powiedział w rozmowie z PAP były wicepremier Alberty Thomas Lukaszuk.

Trump zerka w stronę Kanady. "Może to osłabić ruchy separatystyczne"
Trump zerka w stronę Kanady. "Może to osłabić ruchy separatystyczne"
fot. Brian Snyder / /  Reuters / Forum

Sondaż z 2023 r. wskazywał, że 22 proc. mieszkańców Alberty chciałoby suwerenności ich prowincji, w Quebecu było to 35 proc. Trump, który na przełomie listopada i grudnia atakował Kanadę, będzie miał wpływ na nastroje separatystyczne, głównie w Quebecu – podkreślił Lukaszuk.

„To nie jest duża grupa, która na serio bierze pod uwagę oddzielenie się Quebecu od Kanady. (Dążenia separatystyczne) są (w tej prowincji) dyktowane kulturą, językiem francuskim. Quebec i tak czuje się mniejszością, oni chcą oddzielić się od świata angielskojęzycznego i tym bardziej chcieliby odsunąć się od USA, bo w warunkach amerykańskiego +tygla+ nie mieliby żadnych praw mniejszości. Trump będzie więc jeszcze bardziej im uświadamiał, że Kanada jest ostoją francuskiej kultury Quebecu” – ocenił.

Natomiast w Albercie – gdzie mówiono nawet o Wexicie (odłączeniu się od Kanady) i gdzie władze wprowadzają ustawodawstwo mające służyć przeciwstawianiu się rządowi federalnemu – może być odwrotnie. „Chcących odłączenia Alberty jest niewielu, ale to głośna ultraprawicowa grupa. Ich chęć odłączenia się od Kanady jest podyktowana względami ekonomicznymi, nie ma (w tym lokalnego) patriotyzmu. Tu chodzi o sprzedanie własnego kraju dla mniejszych podatków lub dla zysku” – dodał.

Zdaniem Lukaszuka wynika to z zamożności prowincji i intensywności jej relacji z USA. „USA nie są (tam) tak obce” – tłumaczył, jednocześnie podkreślając, że separatystyczne tendencje mieszkańców Alberty są nieracjonalne. „Główne źródło dochodu Alberty to ropa naftowa i gaz, ok. 97 proc. ropy sprzedajemy do USA. Jaki więc byłby zysk z odłączenia się Alberty od Kanady, czy nawet przyłączenia się jej do USA? Sprzedajemy Stanom ropę po niższej cenie, bo nie mamy innych odbiorców, i nadal by tak było” – zauważył.

Lukaszuk ostrzegł w tym kontekście przed działaniami amerykańskiego prezydenta elekta. „Trump wychodzi z założenia, że inne kraje, w tym Kanada i (państwa) Unii Europejskiej, to podwładne mu terytoria, które mają grać według jego zasad i z których on powinien czerpać korzyści. Widzi siebie w roli monarchy z czasów kolonialnych. Putin myśli tak o Ukrainie i o innych byłych republikach ZSRR, Trump zaczyna w ten sam sposób myśleć o krajach innych niż USA” – powiedział. Jak ostrzegł, „tego nie można traktować jako kawału, on w ten sposób widzi świat”.

Tłumacząc różnice między Quebekiem a Albertą, rozmówca PAP zwrócił uwagę na charakterystyczne dla tej drugiej sprzeciwianie się, dla zasady, rozwiązaniom federalnym. „Opór dla oporu” wobec władz w Ottawie dotyczy nawet takich planów jak National Energy Program (NEP), który w pierwszej połowie lat 80. miał prowadzić do ochrony rynku energetycznego i samowystarczalności Kanady w produkcji ropy i gazu. „Tymczasem w Albercie NEP jest postrzegany jako największa zdrada ze strony Ottawy” – opisał Lukaszuk. „(Słychać) narzekanie, że ropa naftowa z Alberty nie ma jak płynąć na inne rynki” – dodał.

„Kiedy ja byłem w parlamencie i rządzie przez prawie 15 lat, najgorszym czasem – a byliśmy progresywnymi konserwatystami – były rozmowy z Ottawą, kiedy tam również był rząd konserwatywny. Konserwatyści w Ottawie nie muszą robić nic dla Alberty, bo i tak wygrają wszystkie przypadające na Albertę miejsca w parlamencie. Natomiast liberałowie, kiedy są w rządzie, mówią: +Po co mamy marnować czas na Albertę?+” – opowiadał.

Zwrócił też uwagę na mit funkcjonujący w Albercie, zgodnie z którym jest to niezależna prowincja, zapewniająca surowce innym, ale poniewierana przez wszystkich. Takie właśnie nastawienie wykorzystują niektórzy politycy, a także wrogie państwa, takie jak Rosja.

Kanadyjską konfederację nie tak łatwo opuścić, ponieważ dużo do powiedzenia mają Indianie, a jednocześnie prawo nie zezwala na jednostronne decyzje, wymaga negocjowania ze wszystkimi prowincjami: tak w kwestiach majątku przypadającego na prowincję, jak i zobowiązań wobec innych prowincji – podsumował Lukaszuk.

Z Toronto Anna Lach (PAP)

lach/ akl/



Source link

You might also like
Leave A Reply

Your email address will not be published.