Podejrzenie zdrady partnera czy poszukiwanie zaginionych osób to nie jedyne sprawy, z jakimi klienci przychodzą do biur detektywistycznych.
Okazuje się, że wiele zleceń pochodzi również od przedsiębiorców. Sprawdziliśmy
jakie problemy firm wymagają profesjonalnego śledztwa.
– Naszymi klientami bardzo często są przedsiębiorcy – mówi Bankier.pl
Marcin Miklaszewski, detektyw z agencji Temida w Warszawie. – Do głównych spraw,
z jakimi do nas przychodzą, należą problemy z pracownikami, którzy wykradają
informacje np. bazę kontaktów. Mogą je potem sprzedać lub wykorzystać do swojej
pracy, gdy założą własną działalność gospodarczą.
Gdy klient niezadowolony…
Kolejny rodzaj zleceń, jakie wpływają do biur
detektywistycznych to nękanie firm w internecie.
Reklama
– Robią to często osoby chore psychicznie lub takie, które
zostały źle potraktowane przez firmę i potem dręczą ją np. poprzez dawanie
wielokrotnych krytycznych komentarzy. Zdarza się, że tworzą też specjalne grupy,
które nawołują do negowania różnych zleceń czy samych przedsiębiorstw –
wyjaśnia Marcin Miklaszewski.
Jak twierdzi, działania biura detektywistycznego zawsze
zależą od konkretnej sprawy, bo każda prowadzona jest zupełnie inaczej i wymaga
innych narzędzi.
– W tym przypadku próbujemy w jakiś sposób dostać się do
takich osób lub grup – opowiada ekspert. – Prowadzimy obserwację, żeby zebrać
informację na ich temat. W tym celu często tworzymy fałszywe konta i dzięki
socjotechnice zbliżamy się do nich. Obserwujemy też mobilnie – pieszo i
samochodem. Zwykle przeprowadzamy też wywiad z osobami z ich otoczenia. Pytamy
sąsiadów. Zbieramy dowody w postaci zdjęć, filmów. Średnio jedna na pięć
przepytywanych osób idzie do osoby podejrzanej i mówi jej o tym, że detektywi o
nią pytali. Bardzo często już to wystarcza, aby taka osoba zaprzestała swoich działań. Chyba że jest chora psychicznie, to wówczas mogą być one dodatkowo
rozdmuchiwane. Gdy już mamy pewność, że dany człowiek działał na szkodę firmy,
to czasem są prowadzone negocjacje i rozmowa o tym, jakie za to grożą
konsekwencje.
Jak twierdzi, zdarza się, przedsiębiorcy nie chcą iść z tym
do sądu, a zależy im tylko na zaprzestaniu nękania. Obawiają się, że taka
sprawa może trwać latami i będzie nie tylko nieprzyjemnym, ale i kosztownym
procesem.
Oszustwa i kradzieże pracownicze
Kolejną problemem, jaki bardzo często właściciele firm potrzebują
wyjaśnić przy pomocy profesjonalistów, są oszustwa, wyłudzenie produktów, a
także kradzieże.
– Bywają sytuacje, gdy zbiera się kilku pracowników i tworzą
wewnątrz firmy grupę przestępczą, która regularnie wykrada np. paliwo lub jakieś
towary – opowiada detektyw. – Zdarzyło się kiedyś w firmie magazynowej, że regularnie
przechwytywano paletę krewetek. Ustawiona poza zasięgiem kamer, przy dużej
przepustowości, mogła być niezauważona. Tymczasem jej kradzież przynosiła
niezłe dochody zamieszanym w to osobom i duże straty przedsiębiorstwu.
Kto bierze łapówki?
Okazuje się także, że w działach zakupów w dużych firmach zdarzają
się osoby, które decydując o tym, od kogo będą kupowane towary, biorą łapówki
od dostawców.
– Kilka lat temu prowadziliśmy podobną sprawę w jednym ze
śląskich przedsiębiorstw, gdzie taka specjalistka zaczęła przychodzić do pracy
w coraz droższych ubraniach np. butach za 2 tys. zł, bluzach w cenie nawet 5
tys. zł, z torebką kosztującą 10 tys. zł i „keratynowych” włosach. Nagle z
pracownicy, która zarabiała 6 tys., zaczęła wyglądać na kogoś zarabiającego kilkadziesiąt
tysięcy złotych. To wzbudziło podejrzenia kierownictwa firmy – opowiada Marcin
Miklaszewski. – Gdy mamy do czynienia z osobą, która bierze łapówki
na stanowisku zakupowym, po prostu zbieramy informacje na jej temat i próbujemy
ocenić moment, w którym są one przyjmowane.
Okazuje się, że w takiej sytuacji bardzo ważne jest
pozyskiwanie informacji z wewnątrz przedsiębiorstwa. Do tego wykorzystywani są
często informatorzy z firmy, którzy dostają za to jakieś dodatkowe
wynagrodzenie.
– Zdarza się, że lokujemy tam naszego pracownika na jakiś
czas, np. na trzy miesiące. Wówczas wykorzystuje on socjotechnikę i różne
środki manipulacji, aby zbliżyć się do podejrzanego i w ten sposób próbuje
zdobyć informacje – mówi detektyw. – Ewentualnie możemy podstawić jakąś firmę,
która zaproponowałaby układ takiej osobie. Tutaj jednak trzeba uważać na prawo,
bo nie możemy dać jej łapówki, a jedynie doprowadzić do sytuacji, w której się
na nią zgodzi lub ją sama zaproponuje.
Chory, czy tylko udaje?
Sprawą, z jaką do detektywów zgłaszają się przedsiębiorcy,
bywają też nielegalne zwolnienia lekarskie, szczególnie psychiatryczne, a także
sytuacje, gdy pracownicy masowo idą na L4.
– W tym przypadku wystarczy zwykła obserwacja takich osób,
żeby ocenić czy w czasie, gdy teoretycznie mają dochodzić do zdrowia, nie pracują na czarno w innej
firmie. To są dosyć proste zlecenia – twierdzi Marcin Miklaszewski.
Ile trzeba zapłacić detektywowi?
Do detektywów zawracają się zarówno małe firmy, jak i
wielkie koncerny.
– Obsługujemy też duże rozpoznawalne marki. Jednak najwięcej
jest średnich i większych przedsiębiorstw, bo istnieje tu jednak bariera
finansowa – mówi detektyw. – Żeby wszystko skutecznie poprowadzić, musi być do
tego często zaangażowany duży zespół, a to kosztuje. Czasem przy prostej
sprawie, którą udaje nam się zamknąć w trzy dni, nasze honorarium nie
przekracza 10 tys. zł. Jednak bywają i tacy klienci, którzy płacą nam prawie
przez rok, nawet po 20-30 tys. zł miesięcznie. Wówczas łączna kwota za dane zlecenie może wynieść ponad 300 tys. zł. Jednak to dotyczy bardzo dużych firm i skomplikowanych
spraw, gdzie na szali leży zwykle wiele milionów złotych.
To tylko kwestia czasu
Jak podkreśla Marcin Miklaszewski, najważniejsze jest to, co
klient chce osiągnąć.
– Najczęściej zależy im na zebraniu dowodów. Jednak my chcemy
wiedzieć, czy są one potrzebne do wygrania sprawy sądowej, uzyskania
odszkodowania czy też zaprzestania określonych działań przez osobę obserwowaną.
Określenie tego celu jest kluczowe, bo do tego dobieramy narzędzia – twierdzi
detektyw.
Według niego sprawy gospodarcze na ogół są do wykrycia.
– Zwykle jest to tylko kwestia czasu i determinacji, żeby
zebrać potrzebne materiały. Jednak osoby, które podejmują te nieuczciwe
działania, to nie są kryminaliści z doświadczeniem. To po prostu ludzie, którzy
popełniają błędy – dodaje.