Decyzja sądu o unieważnieniu umowy kredytowej w praktyce oznacza, że traktuje się ją tak, jakby nigdy nie została zawarta. Kredytobiorca musi zwrócić bankowi kwotę nominalną kredytu, natomiast bank ma obowiązek oddać wszystkie wpłacone przez kredytobiorcę raty oraz inne pobrane opłaty (np. prowizje, składki ubezpieczeniowe). O ile ta sytuacja wydaje się prosta na poziomie rozliczeń między stronami, problemy pojawiają się w momencie, gdy do sprawy włącza się fiskus i oczekuje uregulowania zaległości podatkowych.
Podatek od dochodu z unieważnienia umowy
Jak wynika z interpretacji skarbówki, przytoczonej przez Dziennik Gazeta Prawna, zwrot wpłaconych przez frankowicza kwot jest traktowany jako zwrot nienależnego świadczenia. Problem polega na tym, że bank zwraca pieniądze wpłacone wcześniej jako raty, co skarbówka może uznać za dochód. Jeśli kredytobiorca korzystał z ulgi mieszkaniowej, aby uniknąć podatku np. od sprzedaży nieruchomości, może stracić prawo do tej ulgi.
ZOBACZ: Plan na mieszkania legł w gruzach. Co czeka młodych bez wsparcia rządowego?
Dlaczego? W uproszczeniu ulga mieszkaniowa przysługuje pod warunkiem, że uzyskane środki zostaną przeznaczone na własne cele mieszkaniowe. Jeśli jednak umowa kredytowa zostaje unieważniona, fiskus traktuje sytuację tak, jakby kredyt nigdy nie został zaciągnięty, a środki uzyskane ze sprzedaży nieruchomości – nie zostały przeznaczone na spłatę kredytu mieszkaniowego.
Zaległości podatkowe i odsetki za lata wstecz
Unieważnienie umowy kredytowej w sądzie może mieć konsekwencje rozciągające się na wiele lat wstecz. Fiskus ma prawo domagać się zaległego podatku, który powstał w wyniku utraty prawa do ulgi mieszkaniowej. Zgodnie z opublikowanymi informacjami na portalu Money.pl, bezpieczni mogą czuć się kredytobiorcy, którzy sprzedali nieruchomość przed końcem 2018 roku, ponieważ zobowiązania
podatkowe uległy przedawnieniu.
Co więcej, na kredytobiorcy ciąży również obowiązek zapłaty odsetek za zwłokę, które mogą znacznie powiększyć wysokość zaległości. Jak zwraca uwagę Dziennik Gazeta Prawna, korekta deklaracji PIT-39 dla nieprzedawnionych okresów oznacza konieczność zapłaty zaległości podatkowych.
ZOBACZ: Rekordowe zwroty podatkowe. W 2025 r. niektóre osoby mogą zacierać ręce
Warto zauważyć, że urząd skarbowy nie bierze pod uwagę sytuacji, w której kredytobiorca działał w dobrej wierze, zakładając, że jego kredyt jest zgodny z prawem. Dla fiskusa istotne jest jedynie to, że umowa została uznana za nieważną, co zmienia podstawy wcześniejszych rozliczeń podatkowych.
Czy można uniknąć obowiązku zapłaty podatku?
Sytuacja, w której znajduje się obecnie wielu frankowiczów, jest niezwykle trudna i wymaga przemyślanego podejścia do rozliczeń z fiskusem. Eksperci podatkowi wskazują, że w niektórych przypadkach możliwe jest powołanie się na indywidualne interpretacje podatkowe, które mogą pomóc w uniknięciu negatywnych konsekwencji. Jednak każde takie rozwiązanie wymaga dokładnej analizy konkretnej sytuacji kredytobiorcy.
red.
/ Polsatnews.pl