Panczeniści nie próżnują za Atlantykiem. Po zeszłotygodniowych, pucharowych przejazdach w Calgary tym razem wystartują w Milwaukee, które uczestników PŚ gościło ostatni raz w sezonie 2005/2006. Wśród nich była trójka biało-czerwonych, w tym Artur Waś, obecny trener kadry sprinterów.
– Mam bardzo miłe wspomnienia z Milwaukee, bo mieszkałem tu przez trzy lata. Po roku igrzysk w Turynie przyleciałem do USA. Tamten PŚ w Milwaukee był moim drugim w karierze seniora – wskazuje Waś, którego podopieczni są ostatnio w wyśmienitej formie.
ZOBACZ TAKŻE: Polska sprinterami stoi! Biało-Czerwoni w wielkiej formie w Calgary
W ubiegłym tygodniu podczas PŚ w Calgary biało-czerwoni aż cztery razy – po dwa indywidualnie i drużynowo w sprincie – meldowali się na podium. Klasą samą w sobie znów była Andżelika Wójcik, która dzięki srebru umocniła się na pozycji wiceliderki klasyfikacji generalnej PŚ na 500 metrów. Brąz na tym dystansie zdobył Damian Żurek, a tuż za nim uplasował się Marek Kania. Zwyżkująca forma Polaków, którzy w tym sezonie wywalczyli osiem pucharowych medali, to doskonała wiadomość na drugą połowę sezonu, gdzie czekają nas PŚ w Tomaszowie Mazowieckim, Heerenveen i przede wszystkim mistrzostwa świata w Hamar.
– Każdy pracuje tak, żeby dyspozycja szła wyłącznie w górę, natomiast przed zawodami wszystko pozostaje niewiadomą. Dla mnie to też było zaskoczenie, że Damian z Markiem pojechali tak szybko swoje dystanse – opowiada Waś, który w Milwaukee również spodziewa się atrakcyjnego ścigania. – Tor nie jest jednak tak szybki, jak w Calgary. Został tak zaprojektowany, że ściany są dość blisko, na wirażach są one okrągłe i powietrze krąży wokół lodu. Celem na najbliższy PŚ na pewno nie będą miejsca, bo nigdy nie mamy wpływu na to, jak pojedzie konkurencja. Skupiamy się więc na osiągnięciu jak najlepszych czasów. W czołówce sprintu jest tak ciasno, że detale mają olbrzymi wpływ na końcową pozycję – wskazuje szkoleniowiec naszych sprinterów.
Na świetne przejazdy czekają także nasi średnio i długodystansowcy. Przed tygodniem w Calgary miłą niespodziankę sprawił Marcin Bachanek, który awansował do dywizji A w biegu masowym i jest na dobrej drodze, aby wspólnie z Szymonem Palką zagwarantować sobie prawo startu na MŚ w Hamar w tej konkurencji. Jeszcze więcej radości przysporzył swoim startem Władimir Semirunnij. Startujący pod polską flagą 22-latek w świetnym stylu zadebiutował w PŚ, osiągając na 10 kilometrów czas lepszy o blisko pół minuty od aktualnego rekordu kraju. Rezultat z Calgary z miejsca zagwarantował mu udział w marcowych MŚ w Skandynawii w tej konkurencji, co oznacza, że po raz pierwszy od 2009 roku i startu Sławomira Chmury w kanadyjskim Richmond zobaczymy reprezentanta Polski w globalnym czempionacie na 10 000 m.
– Kilka dni przed PŚ w Calgary dopadła mnie infekcja, ale szybko się z nią uporałem. Przed samym startem było trochę stresu, bo nigdy nie jeździłem na tak szybkim lodzie, dodatkowo zmieniłem buty. Ostatni trening przed zawodami przebiegł pomyślnie pod względem technicznym i od razu czułem, że będzie dobry wynik. Sam jestem zaskoczony, że przejechałem 10 kilometrów w takim czasie, chociaż oczywiście chciałoby się być wyżej niż na czwartym miejscu w dywizji B – nie ukrywa Semirunnij, który na marcowych MŚ w Norwegii planuje uplasować się w ścisłej czołówce, nawet na podium. – Wiadomo, że stawka jest silna, ale mnie interesują jak najwyższe lokaty – deklaruje świeżo upieczony reprezentant Polski.
Na rosnącej formie Semirunnija czy Palki, który w Calgary pobił swój rekord na 1500 m, powinna również skorzystać polska drużyna. W listopadzie, w biegu drużynowym w Pekinie biało-czerwoni zostali zdyskwalifikowani za brak opaski, przez co szanse na miejsce w TOP 7 w PŚ i tym samym awans na MŚ z rankingu punktowego zmalały niemal do zera. Wciąż realny pozostaje występ Polaków dzięki najlepszemu czasowi osiągniętemu w PŚ.
– Co do startu w drużynie na MŚ w Hamar, to jesteśmy dobrej myśli. Na treningach w Milwaukee sekundy się zgadzały i zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żeby zbliżyć się do awansu – dodaje Semirunnij.
Siłą napędową kobiecej ekipy podczas najbliższego PŚ ma być Natalia Jabrzyk. 23-latka, która w bieżącym sezonie osiągnęła życiową formę, stanie do rywalizacji wspólnie z Karoliną Bosiek i najprawdopodobniej Olgą Piotrowską, która od kilku dni zmaga się z chorobą. W odwodzie trenera Rolanda Cieślaka pozostaje Magdalena Czyszczoń, która po urazie powoli dochodzi do odpowiedniej dyspozycji.
Początek trzydniowego PŚ w łyżwiarstwie szybkim w Milwaukee w piątek, 31 stycznia. Relację na żywo z biegów dywizji A przeprowadzą sportowe kanały Polsatu (sobota, od godz. 00:00 – Polsat Sport 1; sobota i niedziela, od godz. 21:00 – Polsat Sport 2).