2025-02-01 14:00
publikacja
2025-02-01 14:00
Pozwolenie na postawienie stopy na szczycie Mount Everest będzie dla przyszłoocznych śmiałków znacznie droższe. Za najbardziej popularny okres wspinaczkowy trzeba będzie zapłacić aż 15 tys. dolarów To oznacza 36-procentową podwyżkę, pierwszą od 10 lat.
W 2024 roku za wejście na Everest przy średnim poziomie „zaopiekowania” przez agencję turystyczną. Oczywiście można znaleźć tańsze opcje – jednak wówczas trzeba liczyć się z tym, że więcej spraw organizacyjnych, w tym dotyczących bezpieczeństwa, będzie spoczywało na barkach himalaisty.
Podwyżka za wspinaczkę na to marzenie wspinaczy świata wejdzie w życie we wrześniu. Zamiast 11 tys. zapłacą 15 tys. dolarów za wejście w „sezonie letnim”. Opłaty za mniej popularny sezon od września do listopada i od grudnia do lutego wzrosną także o 36 proc. i wyniosą odpowiednio 7,5 tys. dolarów i 3,7 tys. dolarów. Nie waloryzowano ich od dekady, a dochody z opłat za pozwolenie i innych opłat pobieranych od turystów są kluczowym źródłem dochodu biednego państwa, w którym na jego szczęście znajduje się aż 8 z 14 najwyższych gór.
Minimum 45 tys. dolarów. Ile kosztuje wejście na Everest?
Tyle trzeba zapłacić za możliwość wejścia na najwyższą górę świata. Mount Everest kusi śmiałków, a komercyjne firmy, za dodatkową opłatą, niemal gwarantują zdobycie szczytu. W 2023 roku minimalny próg przy korzystaniu z operatorów wynosił 30 tys. dolarów, a w 2019 roku cena ta wynosiła niemal połowę mniej, bo 11 tys. dolarów. Czy jednak nie pora, by ograniczyć ten wolny wysokogórski rynek dla „dobra turystów”?
– Nowa stawka będzie obowiązywać już w sezonie zimowym 2025 i w sezonie wspinaczkowym od kwietnia do maja 2026 roku na standardowej trasie South East Ridge lub South Col – zaznaczył Narayan Prasad Regmi, dyrektor generalny Departamentu Turystyki Nepalu. Nie zdradził jednak, na co mają zostać przeznaczone dodatkowe przychody.
Jak zaznaczają organizatorzy wypraw komercyjnych w wypowiedziach dla agencji Reuters, spodziewali się podwyżki. Wyrażają nadzieje, że dodatkowe fundusze zostaną wydane m.in. na ochronę środowiska i poprawę bezpieczeństwa na Evereście.
Każdego roku w Katmandu wydaje się około 300 zezwoleń. Za kolejki na szczyt odpowiada przecież nie tylko Nepal, ale także Chiny. Do tej pory od pierwszego wejścia Edmunda Hillary’ego i szerpy Tenzinga Norgaya stopy na najwyższym szczycie postawiło około 10 tys. osób. Od zdjęcia pandemicznych ograniczeń na Everest średnio wchodzi 700 osób rocznie, a te generują śmieci. Proponowane akcje posprzątania po himalaistach są podejmowane zarówno przez nepalski rząd, jak i organizacje wypraw komercyjnych. Główna jednak przeszkoda pozostaje nie do pokonania – to wysokość. Zalegające butle tlenowe, resztki lin, rozerwane namioty, porzucone śpiwory czy odchody – w takich warunkach rozbija się wyższe obozy.
Na zboczach góry znajdują się też ciała osób, które pozostały tam na zawsze (odkąd prowadzone są statystyki, z góry nie zeszło ponad 330 wspinaczy, a w samym 2024 roku zginęło 9). Część z nich staje się swoistymi znakami drogowymi, tj. Jaskinia Zielonych Butów, które należały do brytyjskiego wspinacza Davida Sharpa, który wybrał opcję ekonomiczną, a co za tym idzie samotną i niebezpieczną. Nie udało się go uratować, mimo iż niektóre ekipy znalazły go żywego tuż pod szczytem. Nie był jednak w stanie ustać na nogach, a na tej wysokości oznacza to, że nie jest w stanie zejść ku ratunkowi.
Wielu legendarnych wspinaczy krytykuje turystyczne podejście do gór najwyższych. Simone Moro w wywiadzie dla National Geographic jedną swoją próbę wejścia na Lhotse (do pewnego momentu prowadzi na szczyt taka sama droga co na Everest) jako „park rozrywki […] Przy takim tłumie tempo narzuca najwolniejszy. To absurd. Musiałbym się dostosowywać do nieprzygotowanych ludzi na szlaku. Zbyt ryzykowne” – podsumował. Dlatego zawrócił. O limitach wejść wspomina także angielski himalaista Chris Bonington.
Stąd też część himalaistów przenosi się na o wiele bardziej niebezpieczną, trudniejszą technicznie, a co za tym idzie – mniej popularną niż Everest górę – K2. Tamtejsze ceny są wyższe. Być może to „uratuje” górę przed komercjalizacją.
***
Popkultura i pieniądze w Bankier.pl, czyli seria o finansach „ostatnich stron gazet”. Fakty i plotki pod polewą z tajemnic Poliszynela. Zaglądamy do portfeli sławnych i bogatych, za kulisy głośnych tytułów, pod opakowania najgorętszych produktów. Jakie kwoty stoją za hitami HBO i Netfliksa? Jak Windsorowie monetyzują brytyjskość? Ile kosztuje nocleg w najbardziej nawiedzonym zamku? Czy warto inwestować w Lego? By odpowiedzieć na te i inne pytania, nie zawahamy się zajrzeć nawet na Reddita.
opr. aw