Siatkarze Projektu uzyskali przewagę na początku premierowej odsłony (8:5), a później powiększyli ją po asie Artura Szalpuka (11:6). Goście odrobili jednak straty (14:14), gra się wyrównała i losy seta rozstrzygnęły się w końcówce. Trzy ostatnie punkty dla gospodarzy wywalczył Szalpuk, który dwa razy skutecznie zaatakował, a na koniec dołożył blok (25:22).
Zobacz także: Skład PGE Projektu Warszawa na przyszły sezon. Nowi siatkarze pomogą wywalczyć mistrzostwo?
Druga partia przyniosła wyrównaną rywalizację obu zespołów. Raz minimalną przewagę mieli gospodarze (10:8), później drużyna ze Lwowa odwróciła wynik (15:16). W końcówce Projekt prowadził 20:18, ale dwoma asami odpowiedział Wasyl Tupczi i było 20:21. Gospodarze mieli piłkę setową (24:23), ale Ilia Kowalow atakiem po dłoniach rywali rozpoczął grę na przewagi. Rozstrzygnął ją Tupczi, posyłając swojego trzeciego w tym secie asa (27:29).
Trzeci set nie był tak wyrównany i emocjonujący jak poprzednie. Siatkarze Projektu szybko odskoczyli na kilka punktów (9:6), a później, mając przewagę w ataku, powiększali punktowy dystans. Po asie Jana Firleja prowadzili 14:8, później było 19:11 i gospodarze pewnie zmierzali po wygraną. Seta zakończył błąd przyjezdnych w ataku (25:16).
Czwarta odsłona miała podobny scenariusz do poprzedniej. Stołeczna drużyna szybko wypracowała sobie solidną zaliczkę (8:3, 11:5 – po asie Bartłomieja Bołądzia) i zdominowała rywali. Projekt kontrolował sytuację i mknął po komplet punktów. Piłkę meczową wywalczył Andrzej Wrona (24:15), a w ostatniej akcji Artur Szalpuk obił blok rywali (25:16).
PGE Projekt Warszawa – Barkom-Każany Lwów 3:1 (25:22, 27:29, 25:16, 25:16)
Projekt: Artur Szalpuk, Jurij Semeniuk, Bartłomiej Bołądź, Kevin Tillie, Andrzej Wrona, Jan Firlej – Damian Wojtaszek (libero) oraz Tobias Brand. Trener: Piotr Graban.
Barkom: Wasyl Tupczi, Mart Tammearu, Rune Fasteland, Deniss Petrovs, Ilia Kowalow, Władysław Szczurow – Jarosław Pampuszko (libero) oraz Tymur Cmokało, Santeri Valimaa, Andrij Rogożyn, Oleg Szewczenko. Trener: Ugis Krastins.