Michał Białoński, Polsat Sport: Kamilu, czy czas pracuje na twoją korzyść, w związku z tym, że masz trenera Doleżala, rośnie liczba skoków po przerwie związanej z kontuzją kolana, na dodatek punktujesz w Pucharze Świata?
Kamil Stoch: Pan to tak ładnie ujął, że aż nie chcę temu zaprzeczać (śmiech). Ale faktycznie, myślę, że czas gra na moją korzyść. Ale też trzeba spojrzeć prawdzie w oczy: wkraczamy w główną fazę sezonu i dobrze by było prezentować stabilną formę. Dobre, powtarzalne skoki. Na obecną chwilę ja takich nie oddaję. Natomiast olbrzymim plusem jest to, że wiem, co nie gra, nad czym mam pracować.
ZOBACZ TAKŻE: Reprezentant Polski z udanym występem w PŚ. Zdradził, co zadecydowało o sukcesie
Możesz zdradzić szczegóły?
Nie radzę sobie z utrzymaniem dobrej pozycji najazdowej. Tracę równowagę w fazie przejściowej, tuż przed progiem, przez co moje skoki są bardzo mocno spóźnione i nie ma w nich dobrej rotacji.
W porównaniu do soboty, w niedzielę była lekka poprawa, ale to zdecydowanie to nie jest to, czego bym chciał. Z bólem serca akceptuję tę sytuację.
W analogicznym okresie ubiegłego sezonu udało ci się tylko raz zapunktować, gdy byłeś 28. W Lillehammer, a do niedzielnego konkursu w Ruce w ogóle się nie zakwalifikowałeś. Teraz masz 31 pkt w PŚ, zatem poprawa jest wyraźna. Rok temu mówiłeś nam, że stać cię na miejsca w top 5, a nawet na podium. Jak zatem ocenisz swój potencjał dzisiaj?
Na tę chwilę czuję zawód, bo wiem, że stać mnie na dużo lepsze skoki. Nawet latem skakałem dużo lepiej niż obecnie. Nie jestem w stanie do końca wytłumaczyć, dlaczego tak się dzieje, że teraz ich nie oddaję. To nie jest żaden przytyk, ale po prostu ktoś, kto nie skacze na nartach, nie będzie w stanie tego w pełni zrozumieć. Tym bardziej, że sam nie jestem w stanie tego w pełni pojąć. Jedyne wyjście, to pracować dalej i wierzyć w poprawę.
Zamierzasz dalej skakać w zawodach, czy wzorem ubiegłego roku, gdy nie pojechałeś do Klingenthal, wolałbyś potrenować w spokoju?
Z tego co wiem, to za bardzo nie ma gdzie trenować. Jeżeli by ode mnie to zależało, to jechałbym na kolejne zawody Pucharu Świata, ale o tym musi zdecydować trener główny, czy postawi na mnie, czy wyśle młodych na przetarcie (ostatecznie Thomas Thurnbichler zabrał Kamila Stocha do kadry na zawody w Titisee-Neustadt – przyp. red.).
Jesteś zadowolony ze współpracy twojego sztabu, na czele z Michalem Doleżalem, z głównym trenerem Thomasem Thurnbichlerem, który daje ci znak do startu, ale Doleżal też jest akredytowany na zawodach?
Na tę chwilę mogę ocenić, że ta współpraca jest w porządku. Wszystko jest zrobione jak najbardziej profesjonalnie. Mam wszystko, czego potrzebuję, żeby w pełni się realizować w skokach. Wierzę w to, że będę w stanie oddawać tak dalekie skoki, na jakie mnie stać. A stać mnie na zdecydowanie lepsze.