2025-01-23 17:10
publikacja
2025-01-23 17:10
Prezes PKOl Radosław Piesiewicz w ciągu kilkunastu miesięcy mógł zarobić blisko 1,3 mln złotych; ale dla polskich medalistów olimpijskich, którzy ponad 7 miesięcy czekają na nagrody nie ma ani grosza – mówili w czwartek na konferencji prasowej posłowie Koalicji Obywatelskiej.
W czwartek odbyła się konferencja prasowa posłów KO z sejmowej Komisji Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki: wiceszefa komisji Jakuba Rutnickiego, Małgorzaty Niemczyk, Krzysztofa Grabczuka, Apoloniusza Tajnera, Patryka Jaskulskiego oraz Iwony Krawczyk.
Rutnicki przekazał, że na czwartkowym posiedzeniu komisji planowano zapytać prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego Radosława Piesiewicza o kwestię premii dla polskich medalistów olimpijskich; żaden przedstawiciel PKOl nie zjawił się jednak na posiedzeniu. Jak dodał, przed letnimi igrzyskami olimpijskimi dało się słyszeć „głośne zapowiedzi” ws. nagród finansowych dla polskich medalistów. „250 tysięcy zł za medal, 200 tysięcy za srebrny, 150 tysięcy za brązowy, mieszkania, diamenty, dzieła sztuki” – zaznaczył. „Z raportu, który otrzymaliśmy, pan Piesiewicz przez ostatnie kilkanaście miesięcy zarobił blisko, myślę, że ponad 1,3 mln zł” – mówił Rutnicki.
Jak dodał, według otrzymanych dokumentów, Piesiewicz pobiera premię, podczas gdy medaliści olimpijscy do tej pory nie otrzymali nagród finansowych. „Cały czas są gigantyczne pieniądze, jeżeli chodzi o zarząd pana prezesa, ale na razie dla polskich sportowców, którzy już ponad 7 miesięcy czekają na te nagrody, nie ma ani grosza” – zauważył Rutnicki.
Grabczuk mówił, że trudno mu jest zrozumieć takie opóźnienie. Jak zaznaczył, zdobytych medali „nie było aż tak dużo, a w ostatnim okresie ze spółek Skarbu Państwa do PKOl wpłynęło około 90, a może znacznie więcej, milionów złotych”. Dodał, że podczas posiedzenia komisji żądano przejrzystości w PKOl. „Trudno będzie, by sponsorzy chcieli lokować swoje prywatne pieniądze w PKOL-u, jeśli tej przejrzystości nie będzie” – stwierdził Grabczuk. Według niego, warunek ten musi zostać spełniony, jeśli „chcemy ożywić polski sport”.
Tajner zauważył, że gdy Piesiewicz pozyskał środki ze Spółek Skarbu Państwa do przekazania Polskim Związkom Sportowym, ponad 55 proc. z nich pozostało w PKOl. „Były to bardzo poważne środki. W kontekście niewypłacania nagród finansowych dla polskich sportowców, a było 10 medali i 24 osoby, które te medale zdobyły, pytanie brzmi co się stało z tymi pieniędzmi?” – pytał poseł. Jak dodał, za czasów jego członkostwa w PKOl budżet Komitetu wynosił między 30 mln, a 36 mln złotych rocznie. To, według posła, wystarczało na wykonanie wszystkich zadań komitetu – w tym na wypłacenie środków dla sportowców. „Kwoty, które tutaj padają są porażające, ale jeszcze bardziej porażające jest to, że tych środków po prostu nie ma, a nasi olimpijczycy na te środki czekają” – ocenił poseł.
Małgorzata Niemczyk dodała, że według pozyskanych podczas posiedzenia komisji informacji, a także analizy sprawozdania Komisji Rewizyjnej PKOl istnieje prawdopodobieństwo, że doszło do złamania przepisów ustawy o stowarzyszeniach.
Krawczyk dodała, że umowy Piesiewicza – które były zawierane na kolosalne pieniądze – „najprawdopodobniej były zawierane w sposób nieprawidłowy, bo bez właściwej podstawy prawnej, co wynika w sposób jednoznaczny z wniosków ze sprawozdania Komisji Rewizyjnej PKOL-u”. Zdaniem posłanki sprawę powinna zbadać prokuratura, która ustaliły czy doszło do przekroczenia uprawnień i działania na szkodę Polskiego Komitetu Olimpijskiego.
Zdaniem posła Patryka Jaskulskiego, gdyby Piesiewicz „miał choć i gram honoru, to już dawno zrzekłby się ze swojej funkcji i podałby się do dymisji”. „O to też dziś apeluję, jeżeli ma pan choć odrobinę honoru powinien pan się zrzec swojej pensji i wzorem poprzedników, nie pobierać opłat” – dodał Jaskulski. (PAP)
nl/ par/