
– Siedemdziesiąt procent bazy noclegowej z okolicy miało obłożenie mniejsze niż czterdzieści procent – mówi Dominik Gibowicz z restauracji Raj Pstrąga w Goszowie.
Ferie dobiegają końca, a tymczasem mieszkańcy terenów popowodziowych, którzy żyli przede wszystkim z turystyki, narzekają na brak gości. Pustki są w hotelach, gospodarstwach agroturystycznych, restauracjach i muzeach.
– W ubiegłym roku w sezonie wysokim w styczniu-lutym miałem 30-40 zapytań o noclegi dziennie. Natomiast teraz jest 5 dziennie – mówi Kacper Dyląg z ośrodka Bolko w Bolesławowie.
ZOBACZ: „Interwencja”: Trafili z mieszkań do „kołchozu”. Ponieważ kolej buduje tunel
– My nie byliśmy zalani, no ale jesteśmy pośrednio poszkodowani. Nie możemy liczyć na dopłatę państwa, a odnotowujemy znaczny spadek turystów w porównaniu rok do roku. Musimy pokazać, jak tu jest ładnie, żyje się normalnie, dojazdy są, mamy tymczasowe mosty – dodaje Grzegorz Ścisłowski z ośrodka Trzy Siostry w Starym Gierałtowie.
„Interwencja”. Rodzice nie chcą wysyłać dzieci na tereny popowodziowe
Pensjonat Willa Marianna w Lądku-Zdroju został we wrześniu częściowo zalany. Pokoje na parterze zostały już wyremontowane, natomiast wyższe pietra nie zostały przez wodę zniszczone.
– To 60-70 procent mniej niż zazwyczaj. Słyszymy z ośrodków, które przyjmowały grupy szkolne, że rodzice nie chcą wysyłać dzieci na te tereny, że jest niebezpiecznie. Nauczyciele też nie chcą ryzykować – opowiada właścicielka Maria Łukaszewska.
Jakub Gustaw z Kopalni Uranu w Kletnie koło Stronia Śląskiego podkreśla, że mimo powodzi, okoliczne tereny nie straciły swoich walorów, są bezpieczne i warto je odwiedzić. Potwierdzają to nieliczne osoby, które zdecydowały się przyjechać do Stronia Śląskiego lub Lądka-Zdroju.
– Fizycznie zostaliśmy zalani, woda wpłynęła i wypłynęła. Nie został tu popiół i gruz. A straty, czyli brak turystów, szacujemy na czterdzieści procent. My funkcjonujemy i zapraszamy turystów – zaznacza Jakub Gustaw.
ZOBACZ: „Interwencja”. Regularnie odprowadzał składki. Po wypadku został bez niczego
– Przyjechałem do Lądka-Zdroju, bo lubię to miejsce mimo tego, że wszyscy wiedzą, jaka jest historia. Wszystko działa, my przyjechaliśmy na ferie. Stoki działają, baza noclegowa też, jest gdzie dzieci zabrać na pizzę. Mamy śnieg. A jeszcze przyjeżdżając pomagamy tutaj ludziom, którzy ucierpieli. Ściągam też tutaj kolegę z Gdańska, który będzie pierwszy raz – mówi nam turysta Wojciech Grzesiak.
– Nie ma żadnych niedogodności, jest most tymczasowy, wahadłowy ruch, co sprawia, że jedzie się tylko pięć minut dłużej. Region jest gotowy na przyjęcie turystów i potrzebuje ich, żeby podnieść się z kolan. Jestem tutaj kilka dni, nie żałuję tej decyzji – dodaje inny turysta Maciej Kurylas.
Elżbieta Szumska jest właścicielką Kopalni Złota, średniowiecznej osady górniczej i sztolni w Złotym Stoku. Mimo że jej miejscowość we wrześniu nie ucierpiała, bliskość terenów popowodziowych powoduje znaczny spadek zwiedzających osób. Jest to spory problem, bo kobieta jest największym pracodawcą w okolicy: zatrudnia 111 osób.
– To są najgorsze ferie zimowe na przestrzeni 25 lat. Nie ma zimowisk lub jest ich mniej. W tamtym roku jedenaście tysięcy osób odwiedziło nas w lutym. Teraz – trzy tysiące. Wszyscy jesteśmy ofiarami powodzi i fali odwołanych rezerwacji – komentuje.
„Interwencja”. Restauratorzy liczą straty po powodzi
Pusto jest w sklepach z pamiątkami. Na brak klientów narzekają też restauratorzy i właściciele agroturystyk z Kotliny Kłodzkiej. Jako jeden z powodów podają brak promocji ze strony swoich gmin i informacji zachęcających do odwiedzin kurortów. Według nich turyści nie wiedzą, które atrakcje są czynne i czy drogi są przejezdne.
– Brak promocji. Powinien się w to zaangażować lokalny samorząd. Nie ma platformy porozumień z samorządem, staramy się z nimi dyskutować, ale jest to trudne. Nie słyszeliśmy, żeby gmina chciała rozgłosu np. przez sieć innych samorządów – zauważa Dominik Gibowicz z restauracji Raj Pstrąga.
– Branża turystyczna to podstawa w gminach Stronie Śląskie i Lądek-Zdrój. Jest nas ponad 2000 – zależnych od siebie. To naczynia zależne, ekosystem. Mamy branżę turystyczną: trzeba zrobić pranie, trzeba dostarczyć pożywienie. Wszyscy żyjemy z turystyki, bo przemysłu tu nie ma – podkreśla Jakub Gustaw, właściciel kopalni Uranu w Kletnie.
WIDEO na stronie „Interwencji”
– Mieszkańcy może nie narzekają, ale narzekają przedsiębiorcy, że jest mniej gości. Generalnie przyjechało mniej osób i na krótkie terminy. Może promocji jest za mało, ale my się promujemy – zapewnia Dariusz Chromiec, burmistrz Stronia Śląskiego.
– Zawsze można zrobić więcej, zajmowaliśmy się sprzątaniem miasta, nie było czasu na promocję. Czy powinniśmy to wcześniej zrobić? Oczywiście, że tak – dodaje Tomasz Nowicki, burmistrz Lądka-Zdroju.
Powódź w Czechach. Wprowadzono bon turystyczny
„Interwencja” sprawdziła, jak jest w Czechach. Tam wrześniowa powódź wyrządziła porównywalne szkody. Eliska Manů prowadzi kawiarnię oraz wynajem apartamentów w Jeseniku. Ministerstwo Rozwoju Regionalnego Czech wraz z samorządem wprowadziło bony turystyczne o wartości 300 koron dziennie, czyli 50 zł. Obłożenie jest stuprocentowe.
– Trzy miesiąc po powodzi wprowadzono bon turystyczny ważny od 2 stycznia do 30 kwietnia. 300 koron dziennie od osoby, maksymalnie przez 7 dni. Bon można wykorzystać tylko na noclegi. Każdy mógł otrzymać taki bon, wystarczyło się zarejestrować. To nam pomaga, bo część klientów do nas przyjechała, a nie wybrała się w Alpy – tłumaczy Eliska Manů.
ZOBACZ: Nietypowa interwencja policji. Trzeba było wezwać strażaków
– Tam jest sto procent obłożenia, to się rozeszło na pniu. Część ludzi z Polski pojechała tam – przekonuje Grzegorz Ścisłowski z ośrodka Trzy Siostry w Starym Gierałtowie i tłumaczy, że turyści z naszego kraju również mogą z bonów korzystać.
– Naprawdę jest u nas jak spędzić ten czas. Są kopalnie: Twierdza Kłodzko, Masyw Śnieżnika, Jaskinia Niedźwiedzia – unikalna na światową skalę, Czarna Góra jako ośrodek narciarki. Tutaj jest normalnie, atrakcje turystyczne są czynne, czekamy z otwartymi rękami – zaprasza turystów Kacper Dyląg z ośrodka Bolko w Bolesławowie.

red.
/ „Interwencja”