Projekt tzw. ustawy incydentalnej – ze względu na zgłoszone w środę poprawki podczas sejmowej debaty – trafił z powrotem do prac Komisji sprawiedliwości. Klub PSL-TD zgłosił m.in. poprawkę dotyczącą pierwszeństwa w zasiadaniu w składzie sędziowskim SN orzekającym w sprawie ważności wyboru prezydenta.
W Sejmie w środę odbyło się drugie czytanie projektu tzw. ustawy incydentalnej autorstwa Polski 2050-TD o rozpoznawaniu przez Sąd Najwyższy spraw dotyczących m.in. wyborów prezydenckich. Projekt wraz z popartą we wtorek przez sejmową komisję poprawką klubu PSL-TD zakłada, że o ważności wyboru prezydenta w 2025 r. ma orzekać 15 sędziów najstarszych stażem w Sądzie Najwyższym.
Obecna ustawa o SN zakłada, że kwestię ważności wyboru prezydenta rozstrzyga Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Jej status jest jednak kwestionowany m.in. przez obecne władze, które powołują się w tej sprawie na orzecznictwo TSUE i ETPC, dlatego tzw. ustawa incydentalna ma ten problem rozwiązać, by stwierdzenie ważności wyboru prezydenta nie budziło wątpliwości.
Podczas debaty posłowie PSL-TD, także Konfederacji zgłosili poprawki, dlatego projekt trafi do prac sejmowej Komisji sprawiedliwości, której posiedzenie w tej sprawie zaplanowano na środę na godz. 18.
Poprawki PSL-TD mają charakter doprecyzowujący przepisy projektu; jedna z nich głosi, że w przypadku, gdy dwóch lub więcej sędziów posiada taki sam okres służby na stanowisku sędziego Sądu Najwyższego, to pierwszeństwo do zasiadania w składzie będzie miał ten sędzia, który ma dłuższy staż całej jego służby sędziowskiej. Inna poprawka PSL-TD zakłada, że przewodniczącym trzyosobowego składu, który ma rozstrzygać protesty wyborcze od uchwał PKW, będzie sędzia najstarszy służbą na stanowisku sędziego SN.
„Te poprawki, które przedkładamy są potrzebne, dają konsensus, dają porozumienie, a przede wszystkim dają możliwość takiego prawidłowego, dobrego funkcjonowania, bo ta ustawa jest niezwykle potrzebna” – podkreślił poseł PSL-TD Mirosław Adam Orliński.
Poprawka Konfederacji, którą posłowie tej partii określili jako „poprawkę zgody narodowej”, wiąże się z zastrzeżeniami m.in. PiS dotyczących tych sędziów SN, którzy swoją karierę sędziowską rozpoczynali jeszcze w okresie PRL.
„Ubolewam nad tym, że po 1989 roku nie doszło do prawdziwej dekomunizacji w wymiarze sprawiedliwości, ale to nie oznacza, aby teraz o ważności wyborów decydowali tylko i wyłącznie sędziowie, którzy rozpoczynali swoją karierę za czasów PRL-u. Dlatego jako Konfederacja proponujemy poprawkę, aby o ważności wyborów prezydenckich, tak bardzo ważnych i istotnych w tym roku, decydowało całe zgromadzenie Sądu Najwyższego. Nie dzielmy sędziów na tych lepszych i na tych gorszych” – powiedział poseł Konfederacji Witold Tumanowicz.
Projekt ustawy wraz z poprawką PSL-TD poparł klub Koalicji Obywatelskiej, której posłanka Barbara Dolniak nawiązała do dyskusji o składzie 15 sędziów najstarszych stażem w Sądzie Najwyższym. „Będzie w tym składzie większość sędziów, bo aż ośmiu, którzy nominację do Sądu Najwyższego otrzymali od pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego” – podkreśliła Dolniak, która zwracając się do posłów PiS powiedziała, że nie mogą mówić o tym, że projekt jest powrotem do PRL-u, ponieważ obrażaliby pamięć o prezydencie Kaczyńskim.
Klub PiS, podobnie jak podczas pierwszego czytania projektu, zgłosił wniosek o odrzucenie projektu w całości. „Ustawa jest niekonstytucyjna, łamie kilka podstawowych zasad wyrażonych w konstytucji i zasadę zaufania obywatela do państwa i stanowionego przez państwo prawa, zasadę legalizmu. Różnicuje sędziów i podważa wyłączną prerogatywę prezydenta do powoływania sędziów” – powiedział poseł PiS Marek Ast, który projekt tzw. ustawy incydentalnej określił też jako „buble prawny”.
Według Asta, prawdziwym celem projektu jest wyłączenie Izby Kontroli SN, anarchizacja wymiaru sprawiedliwości i zapewnienie alibi na wypadek zwycięstwa – jak mówił – „obywatelskiego kandydata w wyborach prezydenckich”. „Państwo chcecie podważyć ten wybór, chcecie nie uznać rozstrzygnięcia Izby Kontroli Nadzwyczajnej stwierdzającej ważność wyborów” – ocenił Ast.
Krytyczne uwagi pod adresem projektu przedstawiła także Lewica. „Ta ustawa nie doprowadzi do zakładanych zmian, dlatego że nie będzie tego konsensusu, co już słyszymy z prawej strony sceny politycznej. I również wydaje się, że ze strony pana prezydenta także nie będzie zgody na projekt” – powiedziała posłanka Lewicy Anna Maria Żukowska, wskazując także na problemy natury konstytucyjnej.
Podczas debaty posłowie koalicji rządzącej przywoływali też informację, którą przed debatą podał poseł PSL-TD, wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski. Podał, że sama Izba Kontroli SN nie ma pewności co do swojego statusu, która – jak mówił – „w sytuacji wypłaty środków dla PiS jest sądem, ale w przypadku wypłaty środków dla PSL zawiesza postępowanie”.
„Z uwagi na konieczność przeprowadzenia zmian legislacyjnych usuwających wady zgodnie z wyrokiem TSUE oraz wyrokiem ETPC” – dodał.
Projekt tzw. ustawy incydentalnej zakłada także, że Sąd Najwyższy w składzie trzech sędziów losowanych spośród sędziów izb: Cywilnej, Karnej oraz Pracy i Ubezpieczeń Społecznych ma rozpoznawać protesty wyborcze złożone do Państwowej Komisji Wyborczej, zarówno w związku z tegorocznymi wyborami prezydenta, jak i tegorocznymi wyborami uzupełniającymi do Senatu.
W ostatnich tygodniach problem stwierdzenia przez Izbę Kontroli SN ważności wyboru prezydenta wywołał spór wokół działań PKW oraz Izby Kontroli, który dotyczył sprawozdania finansowego komitetu wyborczego PiS z wyborów parlamentarnych w 2023 r.
Status tej Izby jest kwestionowany, ponieważ tworzą ją tzw. neosędziowie, czyli osoby powołane po 2017 r. na sędziów SN na wniosek – jak twierdzą m.in. obecne władze – upolitycznionej, a przez to niekonstytucyjnej Krajowej Rady Sądownictwa. W związku z tym marszałek Sejmu Szymon Hołownia zaproponował projekt tzw. ustawy incydentalnej, który zakłada, że w sprawach dotyczących rozpoznawania m.in. stwierdzania ważności wyboru prezydenta miałyby orzekać trzy połączone izby Sądu Najwyższego: Karna, Cywilna i Pracy.
Problemem tego rozwiązania, który podniosło część prawników, w tym także niektórzy sędziowie SN, jest to, że w połączonych izbach SN nadal zasiadaliby tzw. neosędziowie, stąd też problem ten ma rozwiązać poprawka PSL-TD.
Kwestia ewentualnego stwierdzenia albo niestwierdzenia ważności wyboru prezydenta przez Sąd Najwyższy może stać się szczególnie wyrazista, gdy tegoroczne wybory prezydenckie – już w drugiej turze – będzie rozstrzygać relatywnie niewielka liczba głosów na korzyść jednego z dwóch kandydatów. Decyzja ta zapada jednak na podstawie wcześniejszych ustaleń PKW, która może stwierdzić ewentualne naruszenia prawa wyborczego, które mogłyby wywrzeć wpływ na wyniki głosowania i wynik wyborów. (PAP)
nno/ mhr/