2025-01-09 09:20
publikacja
2025-01-09 09:20
Do 10 stycznia
wierzyciele Manufaktury Piwa, Wódki i Wina mogą zgłaszać się do syndyka. Dotychczas z tego prawa skorzystało około 400 osób i firm. Tymczasem tych, którzy liczą na odzyskanie
własnych pieniędzy, może być znacznie więcej.
Manufaktura Piwa, Wódki i Wina – spółka matka holdingu
Janusza Palikota, powstała we wrześniu 2016 r. Działała ponad osiem lat, a 11
grudnia 2024 r. ogłoszono jej upadłość. Jak
podała „Rzeczpospolita” obecnie u syndyka, który obecnie nią zarządza,
zarejestrowano ok. 400 zgłoszeń wierzycieli, którzy liczą na odzyskanie
pożyczonych lub zainwestowanych w nią pieniędzy. Mogą oni zgłaszać swoje wierzytelności
na platformie Krajowego Rejestru Zadłużonych do piątku 10 stycznia 2025 r.
Ogromne długi, tysiące wierzycieli
Według „Rzeczpospolitej” dużo wskazuje na to, że do syndyka
może zgłosić się jeszcze wielu wierzycieli. Rok temu okazało się, że firma
miała 237 mln zł zobowiązań u 1383 osób i firm, a powiązana z nią spółka
Tarczynek Dystrybucja 80-90 mln zł długu i 3,7 tys. wierzycieli.
Wszystko dlatego, że spółki w holdingu Janusza Palikota były
ze sobą ściśle połączone biznesowo, a także udzielały sobie wzajemnie
zabezpieczeń.
O swoje pieniądze mogą być spokojni jedynie pracownicy. Zobowiązania
wobec nich są umieszczane na liście wierzytelności z urzędu. Problem może
jednak stanowić to, że syndyk nie ma kompletu dokumentów pracowniczych. Dlatego
też konieczne jest przedstawienie dowodów potwierdzających uzyskane kwoty
wynagrodzeń.
Właściciele obligacji mają jeszcze szanse na odzyskanie pieniędzy?
Aby zwrócić poszkodowanym ich pieniądze, syndyk będzie musiał
teraz ustalić, jaki jest obecnie majątek Manufaktury Piwa, Wódki i Wina. Duża
jego część może być już objęta hipoteką lub innymi zabezpieczeniami.
Problem są też akcje i obligacje, gdyż już w czerwcu 2023 r.
spółce zabrakło 108 tys. zł na wypłatę odsetek. Według cytowanego przez „Rzeczpospolitą”
Przemysława Wierzbickiego, adwokata, doradcę restrukturyzacyjnego, partnera
zarządzającego KKLW, o ile akcjonariusze spółki zapewne nie dostaną nic, to
obligatariusze, jeśli są zabezpieczeni, mogą dostać 20–30 proc. wartości
obligacji. Z kolei obligacje niezabezpieczone trafią do ogólnego funduszu masy
upadłości, podobnie jak wszystkie przychody z aktywów, które nie były objęte
zabezpieczeniem. Tu szansa na odzyskanie pieniędzy jest jednak niewielka.
KW.