Za przyjęciem ustawy głosowało 220 posłów, 204 było przeciw, 20 wstrzymało się od głosu. Wcześniej Sejm nie uwzględnił wniosku PiS o odrzucenie ustawy w całości.
Głównym założeniem tzw. ustawy incydentalnej „o szczególnych rozwiązaniach w zakresie rozpoznawania przez Sąd Najwyższy spraw, związanych z wyborami prezydenta RP oraz wyborami uzupełniającymi do Senatu RP, zarządzonymi w 2025 r.” jest to, że o ważności wyboru prezydenta w 2025 r. ma orzekać 15 sędziów najstarszych służbą na stanowisku sędziego Sądu Najwyższego.
Tzw. ustawa incydentalna przyjęta przez Sejm. Projekt trafi do Senatu
Sejm przyjął też m.in. poprawkę, zgodnie z którą w przypadku gdy dwóch lub więcej sędziów posiada taki sam okres służby na stanowisku sędziego SN, pierwszeństwo do zasiadania w składzie ws. ważności wyboru prezydenta ma sędzia o dłuższym stażu na stanowisku sędziego.
ZOBACZ: „Na jakiej podstawie sądzą, że tym razem wygrają?”. Kamiński wątpi w Trzaskowskiego
Zgodnie z ustawą o SN kwestię ważności wyboru prezydenta rozstrzyga Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Jej status jest jednak kwestionowany m.in. przez obecne władze, które powołują się w tej sprawie na orzecznictwo TSUE i ETPC, dlatego tzw. ustawa incydentalna ma ten problem rozwiązać, by stwierdzenie ważności wyboru prezydenta nie budziło wątpliwości.
Wybory prezydenckie 2025. PiS straszy podważeniem wyniku
Do kwestii „ustawy incydentalnej” odniósł się w „Gościu Wydarzeń 24” Bartosz Kownacki z PiS. – Nie widzę żadnego powodu, aby w obecnej sytuacji prawnej dokonywać zmiany. Są jasne przepisy, a sprawy oczywiste nie podlegają interpretacji – mówił polityk. – To, że jedni chcieliby wybrać te rozstrzygnięcia, które im się podobają, to jest ich problem – zaznaczył.
– Dziś widać, może nie czerwone, ale pomarańczowe światło ostrzegawcze, że te wybory mogą nie być legalne, jeżeliby się okazało, że ktoś decyzjami wbrew PKW i SN blokuje wypłatę z niechęci do PiS – przekazał Kownacki.
Następnie polityk został zapytany, czy PiS również będzie kwestionować wynik wyborów, gdy nie dojdzie do wypłaty pieniędzy, ale kandydat popierany przez partię wygra. – Wtedy nie będziemy tego robić, bo to nie pieniądze decydują, ale mają poważny wpływ na zwycięstwo. Jeśli ta różnica będzie niewielka, rzędu kilku, kilkunastu tysięcy głosów, to można będzie je kwestionować – podsumował Kownacki.
Wszystko o zbliżających się wyborach prezydenckich 2025 znajdziesz w naszym raporcie specjalnym.
nn
/ PAP/Polsatnews.pl