2025-01-26 18:22
publikacja
2025-01-26 18:22
Alaksandr Łukaszenka zdobył 87,6 proc. głosów w
wyborach prezydenckich na Białorusi – podały białoruskie media
państwowe, powołując się na wyniki exit poll. Niedzielne wybory nie są
uznawane za demokratyczne przez białoruską opozycję i Zachód.
Według
inofrmacji przekazanych przez reżimowe media pozostali oficjalni
kandydaci zdobyli między 1-3 proc. głosów. Przeciwko wszystkim
kandydatom zagłosowało 5,1 proc. wyborców – wynika z exit poll.
Niedziela była głównym dniem zorganizowanego przez reżim głosowania, w
którym rządzący od 31 lat Łukaszenka sięgnął po siódmą kadencję. Lokale
zamknięto o godz. 20 (godz. 18 w Polsce).
Opozycja nazywa to głosowanie „bez-wyborami”, ponieważ nie było w nim realnych oponentów ani szans na demokratyczny proces.
Liderka opozycji białoruskiej Swiatłana Cichanouska oświadczyła, że
ani Białorusini ani społeczność międzynarodowa nie uznają wyników
niedzielnych „wyborów”. Parlament Europejski wezwał w rezolucji UE i
państwa członkowskie, by nadal nie uznawały Łukaszenki jako prezydenta
po „wyborach”, które uznała za „fikcyjne”.
Poprzednie wybory w 2020 r., pomimo wyeliminowania poprzez
aresztowania i sfingowane sprawy karne głównych pretendentów po stronie
opozycji – Siarhieja Cichanouskiego i Wiktara Babaryki (obecnie
odsiadują wyroki), stały się okazją do zademonstrowania masowego
protestu przeciwko Łukaszence.
Wówczas białoruski lider – zdaniem ekspertów – nie doceniając skali
niezadowolenia społecznego, dopuścił do wyborów Cichanouską. Propaganda
nazywała ją „kurą domową” i „kotletową wróżką”, próbując ośmieszać w
oczach wyborców. Pomimo tego, według opozycji i niezależnych podliczeń
(realne wyniki nigdy nie były ujawnione), to właśnie Cichanouska wygrała
wybory, a po tym, gdy Łukaszenka został ogłoszony zwycięzcą z wynikiem
81 proc., Białorusini masowo wyszli na ulicę.
Brutalne tłumienie protestów i gwałtowne fale represji politycznych,
które były bezprecedensowe nawet dla Białorusi, doprowadziły do
zniszczenia lub emigracji opozycji politycznej, mediów, organizacji i
aktywistów społecznych, a do więzień wpędziły tysiące ludzi. Po pięciu
latach, jak informują obrońcy praw człowieka, represje stale trwają, a w
więzieniach „za politykę” przebywa obecnie 1256 osób (co jednak nie
jest pełną liczbą).
Po kampanii i brutalnych represjach 2020 r. kraje zachodnie podjęły
decyzję o nieuznaniu ogłoszonych oficjalnie wyników wyborów, a
Łukaszenka nie jest od tego czasu uznawany za prawowitą głowę państwa.
Zachód utrzymuje kontakty z białoruską opozycją na emigracji, jednak jej
realny wpływ i przełożenie na sytuację na Białorusi są znikome. (PAP)
ndz/ ap/
arch.