Były minister sprawiedliwości, poseł PiS Zbigniew Ziobro w policyjnym samochodzie przed siedzibą Sejmu w Warszawie
Zbigniew Ziobro miał zeznawać przed komisją śledczą, jednak został doprowadzony do Sejmu po tym, jak zakończono jej obrady. Wcześniej gremium zwróciło się do sądu o 30-dniowy areszt dla polityka. „Prawo i sprawiedliwość. I zero taryfy ulgowej” – ocenił w sieci marszałek Hołownia. Zupełnie inną optykę na piątkowe wydarzenia mają politycy prawicy.
Komisji śledcza ds. Pegasusa przyjęła wniosek o 30-dniowy areszt dla Zbigniewa Ziobry, który po raz kolejny nie pojawił się na przesłuchaniu. Posiedzenie zostało zakończone po nieco ponad kwadransie. W tym czasie Ziobro był już w gmachu Sejmu.
„Zły zawsze przegra. To jedyny wniosek po dzisiejszej próbie rozróby przeprowadzonej przez Ziobrę” – oceniła w sieci wicemarszałek Sejmu Monika Wielichowska.
Zdaniem Michała Wójcika (PiS) przegłosowanie wniosku komisji śledczej o tymczasowy areszt dla Zbigniewa Ziobry to działanie celowe.
– Im chodziło o to, żeby on się ukrywał, żeby go ścigali, żeby go upokorzyć. Właśnie to zrobili, wiedząc że jest kilkanaście metrów stąd, a oni zrobili wszystko, by zawnioskować o areszt. To jest jakieś chore – dodał.
Inne zdanie ma Roman Giertych.
„I słusznie. Świadek nie stawił się dobrowolnie, to należy go aresztować. Tym bardziej, że pewnie Komisja będzie chciała go przesłuchać jeszcze w trybie tajnym. 30 dni posiedzi to nie będzie tak butny” – stwierdził mecenas.